26 marca 2015

koszyczek mini...





do całej kolekcji koszyków dorzucam jeszcze koszyczek mini (średnica i wysokość 12 cm)   
Koszyczki wykonane są ręcznie z grubego, bawełnianego sznurka. Można je prać w 30 stopniach. Doskonale nadają się jako osłonki na doniczki, wazony oraz do przechowywania rozmaitych drobiazgów. Gorąco polecam.
Na zamówienie wykonam w innych kolorach    KONTAKT





25 marca 2015

koszyczki z uszami :)




Bardzo modne koszyczki, wykonane ręcznie z grubego, bawełnianego sznurka. Mogą służyć do przechowywania różnych drobiazgów, a także jako osłonki na doniczki. Każdy koszyczek ozdobiony kokardą. Doskonale nadają się do pokoju dziecięcego. Można je prać w 30 stopniach.
Mogę wykonać na zamówienie w dowolnym kolorze, wielkości, z rączkami lub bez.

fioletowy, niebieski, żółty, czerwony:
średnica ok. 19 cm, wysokość ok. 12 cm (z rączką ok.18 cm)



koszyk czerwony, mały z uszami:
średnica ok 14 cm, wysokość ok.11 cm 


 koszyk żółty, duży z rączką : średnica ok. 19 cm, wysokość ok. 12 cm (z rączką ok.18 cm)

koszyczki z rączką



W sam raz na wielkanocną święconkę :) , a po Świętach można je wykorzystać do przechowywania rozmaitych drobiazgów lub jako osłonkę np. na doniczkę. 
Wykonane ręcznie z grubego bawełnianego sznurka i przewiązane ozdobną tasiemką. Koszyczki mają sztywna strukturę i można je prać w 30 stopniach. 

Każdy z prezentowanych koszyków ma inną wielkość:

duży żółty: średnica ok. 19 cm, wysokość 11 cm (z rączką 27 cm)
średni miętowy: średnica ok. 17 cm, wysokość 11 cm (z rączką 25 cm)
mały zielony: średnica ok. 15 cm, wysokość ok. 11 cm ( z rączką 22 cm)

Na życzenie mogę wykonać w innym kolorze   KONTAKT



24 marca 2015

pastelowo...koszyczki na drobiazgi...



Koszyczki wykonane ręcznie z grubego, bawełnianego  sznurka w modnych, pastelowych kolorach przewiązne ozdobną kokardą. Mogą służyć do przechowywania różnych drobiazgów, a także jako osłonka na doniczkę, ciekawe opakowanie prezentu... 

Średnica ok 18 cm, wysokość ok 11 cm
Koszyczki posiadają naturalną sztywną strukturę.
Można prać w 30 stopniach.

Gorąco polecam.

Na życzenie mogę wykonać w innych wymiarach i kolorach.













miły akcent do Twojego wnętrza...dywanik ze sznurka


w wolnych chwilach coś tam szydełkuję :) choć ostatnio mój tzw. czas "po godzinach" zabiera mi trochę bieganie, a najwięcej dłubanie w kodzie html na blogu :)


Dziś mam dla Was piękny, naturalny dywan zrobiony ręcznie z grubego, bawełnianego sznurka.

Modne odcienie różu nadadzą każdemu wnętrzu miłego akcentu.
Dywanik świetnie nadaje się również do pokoju dziecięcego. Jest miękki i miły w dotyku.
Można go prać w pralce w 30 stopniach i jest bezpieczny dla alergików.

Wykonam dywan na indywidualne zamówienia. Możliwe są inne wymiary, wzory i kolory, Zapraszam na stronę   KONTAKT

23 marca 2015

półmaraton tuż, tuż...





No muszę napisać, że dziś czuje się wyjątkowo dobrze mimo tych wczorajszych 19 km w nogach (17 km bieg plus 2 ostatnie km marsz). Co prawda biegam bardzo rekreacyjnie i staram się czerpać z tego przyjemność, a nie walczyć z czasem. No i powiem szczerz, że takie bieganie podoba mi się najbardziej. Jednak jak już człowiek zacznie biegać, to mimo wszystko gdzieś tam włącza się ten element rywalizacji i pokonywania km w coraz to szybszym tempie. 
Dla urozmaicenia postanowiłam pobiec brzegiem Warty. Orientacyjnie wychodziło mi ok 17 km. Gdybym nie zapomniała, że od mostu przy Katedrze trzeba trzymać się prawego brzegu, to byłoby ok, a tak będąc już przy moście Rocha miałam dwa wyjścia przepłynąć wpław rzekę (tam akurat jest jej rozwidlenie, o którym zupełnie zapomniałam), albo grzecznie wrócić do punktu wyjścia. No, póki co o żadnym duathlonie, czy triathlonie jeszcze nie myślę, więc nawrotka i znowu przed oczami miałam Katedrę i do pokonania brzeg Warty, a nie ukrywam, że był to mój 9-10 km biegu. Tym sposobem po zrobieniu zaplanowanych 17 km, dwa ostatnie pokonałam marszem. Może to w sumie dobrze, bo dzisiaj moje nogi normalnie ze mną współpracują... 
Pogoda do biegania była wymarzona. Piękne słońce i do tego kilku stopniowy mrozik. Mimo tego na odcinku od Katedry do mostu na Hetmańskiej minęłam tylko troje biegaczy. 
Zdobywając po drodze kolejne mosty myślałam oczywiście o zbliżającym się półmaratonie. Ciągle zadając sobie pytanie czy w ogóle dam radę... 
Trochę żałuję, że odpuściłam sobie bieganie, bo praktycznie od lipca do grudnia zeszłego roku miałam przerwę. W styczniu może ze dwa, trzy razy pobiegałam, w lutym podobnie, a tu za chwilę półmaraton. Wiem już na pewno, że nie pobiegnie mi się tak lekko jak w zeszłym roku, kiedy to po przebiegnięciu ulicy Królowej Jadwigi czułam się jakbym dostała skrzydeł... Jednak nieprzepracowanej biegowo zimy, nie da się nadrobić w miesiąc. Nie będzie lepszego czasu niż w zeszłym roku, ale 12 kwietnia stanę na starcie choćbym miała być na mecie ostatnia. Przecież nie chodzi tylko o czas...a o pokonywanie własnych słabości... 
Zatem w tym roku cel na 12.04.15 to nie poddać się i stanąć dzielnie na starcie, a to już nie lada wyzwanie dla kogoś, kto nie lubi być ostatni... No ale cóż "trening czyni mistrza", a jaki trening taki wynik... :) 
Życzcie mi, abym dotrwała w tym postanowieniu...

16 marca 2015

pyszny makowiec zawijany...





długo szukałam odpowiedniego przepisu na tradycyjny makowiec. Ciężko podjąć decyzję, który przepis wybrać???,  jak wyskakuje naście przepisów w necie. Jeśli chodzi o wypieki korzystam z dwóch blogów, które gorąco Wam polecam:

http://www.mojewypieki.com/

http://www.kwestiasmaku.com/

przepis na makowce zawijane znajdziecie tutaj:

http://www.mojewypieki.com/przepis/makowiec-zawijany



niedzielne bieganie :)


jak to się mówi, lepiej późno niż wcale... W tym roku jakoś nie mogłam się zebrać do rozpoczęcia przygotowań do poznańskiej połówki. Powiem szczerze, że znudziło mi się klepanie bezsensownych kilometrów wokół Malty, tudzież poznańskich osiedli. To spowodowało moją niechęć do biegania. Do tego doszła mała niedyspozycja związana z dolegliwościami biodra i jakoś tak się złożyło, że moje plany biegowe legły w gruzach. Najpierw walczyłam o to, żeby zdobyć upragniony pakiet na półmaraton, a teraz najchętniej bym go komuś oddała. Inni marzą, żeby biec, a ja walczę sama ze sobą, żeby się nie poddać. Jeśli pobiegnę w tym półmaratonie, to już będzie połowa sukcesu. Wczoraj w końcu ruszyłam tyłek i poszłam biegać. Sami zobaczcie jakie piękne krajobrazy... Szkoda tylko, że w tygodniu jestem skazana na blokowisko :(
No i nie mogę pominąć tego, że biegałam z psem moich Rodziców, a tego też nie mam na co dzień... Może nie ma dialogu, ale i tak można pogadać :) Jednak nie ma to, jak biegać w czyimś towarzystwie...






13 marca 2015

dziś musi być coś na słodko... polecam tort dacquoise




robiłam wielokrotnie i zawsze smakuje wyśmienicie...

opieram się na znanym większości przepisie, ale opiszę małe zmiany, które zastosowałam...



Składniki na 2 blaty bezowe:



6 dużych białek

szczypta soli

300 g drobnego cukru do wypieków

2 łyżki cukru demerara

1 łyżeczka octu winnego lub soku z cytryny
8 suszonych daktyli, drobno pokrojonych (tak jest w przepisie, ale ja daję nawet 30 szt)

Wszystkie składniki powinny mieć temperaturę pokojową.

W misie miksera ubić białka ze szczyptą soli, na sztywną pianę. Dodawać cukier (oba), stopniowo, łyżka po łyżce, cały czas ubijając, do powstania sztywnej, błyszczącej piany. Dodać octu winnego lub soku z cytryny i zmiksować. Dodać daktyle, wymieszać.

Na papierze do pieczenia narysować dwa okręgi o średnicy 23 cm.
Masę bezową wyłożyć na zaznaczone na papierze okręgi, wyrównać.

Wstawić do nagrzanego do 180ºC piekarnika. Po 5 minutach zmniejszyć temperaturę do 140ºC i piec przez 90 minut. Bezy powinny się zarumienić, mogą również lekko popękać, ale przy dotyku powinny być suche i chrupkie. Wyłączyć piekarnik, uchylić drzwiczki i zostawić do wystygnięcia na kilka godzin lub całą noc.

Z doświadczenia wiem, że bezę lepiej zostawić na 10-15 minut w temp. 180ºC i dopiero zmniejszyć do 140ºC , ale już 80 minut. Beza bardziej wyrośnie i ładnie pęknie.

Składniki na krem:

250 g serka mascarpone
300 ml śmietany kremówki 30%
1 łyżka cukru pudru
150 g masy kajamkowej z puszki (może być krówkowa, orzechowa)
pół szklanki orzechów włoskich, posiekanych
10 daktyli, posiekanych

I znowu małe zmiany ja dodaje 2 serki mascarpone i 400 ml kremówki 30 % (bardzo dobrze sprawdza się śmietana w kubku z Lidla) i nie dodaję już cukru pudru, bo to jest i tak mega słodkie. daktyli dodaję więcej i do tego jeszcze kilka suszonych śliwek również pokrojonych.

Serek mascarpone i kremówka powinny być schłodzone.

Mascarpone wymieszać z masą kajamkową na gładką masę.

Śmietanę kremówkę ubić na sztywno, dodając pod koniec ubijania cukier puder. Wmieszać do masy z mascarpone, delikatnie mieszając szpatułką.

Dodać bakalie i wymieszać.

Dodatkowo:
kakao do oprószenia
daktyle i orzechy do dekoracji

Wykonanie:

Na paterze położyć jeden z upieczonych blatów bezowych. Przełożyć większością przygotowanego kremu i przykryć drugim blatem bezowym. Na wierzch wyłożyć pozostały krem udekorować daktylami i orzechami.

Dodam jeszcze, że oba blaty bezowe piekę jednocześnie i w połowie pieczenia zamieniam je tylko miejscami w piekarniku.

Smacznego 
Emotikon smile

12 marca 2015

szydełkowe bombki...moje szydełkowe początki...


Moja przygoda z szydełkiem zaczęła się w listopadzie 2014 roku. Do tego czasu coś tam próbowałam, ale zawsze kończyło się tak samo. Zbyt szybko chyba się zniechęcałam i wolałam robić inne ciekawsze na tamten moment rzeczy. Jednak od zawsze marzyły mi się własnoręcznie zrobione na szydełku bombki. 


Moja pierwsza bombka



a to już jedna z kolejnych bombek



Bombka, to pierwsza skończona robótka na szydełku, z której byłam mega zadowolona.
Czytania schematów nauczyłam się dość szybko korzystając z rozmaitych książek i internetu.
Jak czegoś nie rozumiałam korzystałam z grup szydełkowych na faceobooku. Bardzo pomocne kobitki, którym jestem bardzo wdzięczna. Po prostu opisujesz w poście jaki masz problem i po chwili Twój problem znika, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Zrobię niebawem post jak zacząć szydełkować, czytać schematy itp. 



Jeśli chodzi o bombki występują schematy na bombki robione z jednej części i bombki robione z dwóch części.  
Moja robiona była z dwóch takich samych połówek, które łączy się potem w całość. Najładniej wygląda, gdy łączona jest przy ostatnim okrążeniu drugiej połówki, wtedy miejsce łączenia jest prawie niewidoczne. Za pierwszym razem to łączenie nie wyszło mi zbyt idealnie, ale i tak byłam z siebie dumna.
Korzystając z tego schematu robimy tylko 6 rzędów na bombkę. Ciąg dalszy to wzór na serwetę.

No i na koniec pozostaje usztywnienie bombki, tak aby nabrała ładnego okrągłego kształtu

 Do usztywnienia bombki będziemy potrzebować:
- balonik 
- ługa (krochmal dostępny w sklepach. Ja używam tego w płynie)
- klej rozpuszczalny w wodzie (np. introligatorski, vicol, klej do decoupage...) Ważne by klej był rozpuszczalny w wodzie z prostej przyczyny, by móc nasze bombki odświeżyć. Można je wyprać i ponownie usztywnić.
- sznurek do powieszenia balonika
- zrobioną na szydełku bombkę
krok 1
Wkładamy taki nienadmuchany jeszcze balonik do środka bombki. 
krok 2
W pojemniku przygotowujemy mieszankę w proporcjach:
2 ługa: 1 klej
Ja to robię na oko. Zasada jest taka, im więcej kleju tym bardziej sztywne bombki.
krok 3
Następnie zamaczamy naszą pracę w takiej mieszance, wyciskamy nadmiar i nadmuchujemy balonik formując na nim pożądany kształt bombki
krok 4 
Wieszamy bombkę przy grzejniku i czekamy, aż wyschnie. Po czym przebijamy i usuwamy balonik.
Koniec.

















7 marca 2015

miłego weekendu :)

kiedy ja ogarnę ten internetowy świat? Oto jest pytanie. Mam nadzieję, że zdążę przed wiosną. Żeby to wszystko w miarę sprawnie działało, to naprawdę potrzeba czasu. Oprócz bloga musisz istnieć na facebooku, google, printerest, stylowi i w wielu jeszcze innych miejscach. Mój plan minimum to  poukładać ten internetowy bałagan przed wiosną. Potem chciałabym tylko skupić się na tym co robię i sukcesywnie się tym z Wami dzielić. Oby się spełniło... 
Jak pomyślę, że wiosna tuż tuż, to dopada mnie myśl półamraton Poznań. Kurcze no zbliża się to  wielkimi krokami, a ja nie mam czasu trenować. W zeszłym roku pobiegłam pierwszy raz i przyznam, że wtedy bardziej się tym przejmowałam i biegałam w miarę regularnie. Teraz po prostu nie mam czasu. Wracam z pracy, pokręcę się trochę po kuchni i potem zazwyczaj chwytam za szydełko. Brakuję mi aktywności, ale się przecież nie rozdwoję, a szkoda. Mogłabym mieć z dwa swoje klony i wszystko byłoby łatwiejsze. 
Z racji tego, że jestem maniaczką rękodzieła, aż boję sie mysleć o kolejnych projektach. Nie potrafię robić w kółko tego samego i ciągle próbuję nowych technik, projektów. Bo co to za radość tworzenia, jeśli ktoś robi w kółko to samo? Moje mieszkanie to poniekąd jedna wielka pracownia. W skrzyni narożnika mam koralikowy swiat, na regale za zasłoną farby i cały temat decoupage. Na strychu masę przydsiowych dupereli. Na balkonie krzesło do renowacji. W garażu dwie komody i stolik do malownia. Nie wspomnę o sznurkach, szydełkach, drutach... no cóz taki los rękodzielnika. Miłego weekendu :)


5 marca 2015

bransoletki







Pora na bransoletki, których zrobiłam do tej pory niezliczoną ilość.
Poniżej bransoletki wykonane ręcznie ze skórzanych rzemyków z hematytami.







powrót do przeszłości...

kilka moich pierwszych prac...sprzed chyba 2 lat.

Tym razem malowanie, zdobienie, lakierowanie. Póki co tak pobieżnie, ale wkrótce opiszę krok po kroku jak się do tego zabrać.




2 marca 2015

wszystko co dobre, niestety szybko się kończy...

 Ferie zimowe luty 2015 - Jańskie Łaźnie Czechy


z moją córcią Zuzanną :)






...tegoroczne ferie niestety dobiegły już końca. Pora wrócić do rzeczywistości. W tym roku, podobnie zresztą jak w zeszłym, na zimowy wypoczynek wybraliśmy się do Czech. Było to 7 dni białego szaleństwa. Nie wyobrażam sobie sezonu zimowego bez wypadu na narty i zdecydowanie preferuję wyjazdy zimowe niż letnie. 
Oprócz jazdy na nartach/desce można tam też poszaleć na specjalnie przygotowanej trasie saneczkowej. Warto poświęcić choć jeden dzień na sanki, polecam. Dość długa 3,5 kilometrowa trasa daje wiele satysfakcji i radości z jazdy. 

Więcej informacji na temat regionu znajdziecie na stronie www.skiresort.cz/pl/



No i na koniec pobytu "zdobyliśmy" Śnieżkę. Prawdę mówiąc nie było pogody na prawdziwe zdobywanie, więc poszliśmy na łatwiznę i wjechaliśmy wyciagiem.  Ostatnio byłam tu 22 lata temu. Dokładnie będąc w wieku mojej córki. Matko, ale ten czas zapiernicza... 

Myślałam, że to kobiety są niezdecydowane... ale pogoda w górach, to dopeiro potrafi mieć kaprysy. Momentami nic nie było widać, a po chwili wyłaniały się przepiękne krajobrazy. Mgła przemieszczała się nieprzewidywalnie szybko. Jednak coć tam udało się uchwycić na zdjęciach. 

Marzę, żeby tak spakować plecak i ruszyć górskimi szlakami... Już tęsknię za górami... 






print